21 marca 2024 r. - Światowy Dzień Poezji
21 marca 2024 r. obchodzimy Światowy Dzień Poezji.
Celem tego święta, ustanowionego przez UNESCO jest promocja czytania, pisania, publikowania i nauczania poezji na całym świecie. Celebracja niniejszego dnia ma dać nowy impuls, aby docenić ją oraz poprzeć krajowe, regionalne i międzynarodowe ruchy poetyckie.
Przy tej okazji warto zadać sobie klika pytań, dotyczących kondycji współczesnej poezji i jej znaczenia w dzisiejszym świecie.
W tym celu odwołujemy się do fragmentu wywiadu z jednym z obecnie najlepszych polskich poetów współczesnych, recenzenta literackiego, także aktora i pracownika Instytutu Mikołowskiego - Krzysztofa Siwczyka.
Na pytanie czym powinna charakteryzować się dobra poezja odpowiada:
Wydaje mi się, że poezja powinna być przede wszystkim intymna. W Polsce w czasie PRL-owskiej opresji politycznej była wyrazicielką idei zbiorowych i pomysłów na przeorganizowanie wszystkiego, zwłaszcza moralności. Ja takiej poezji nigdy nie rozumiałem. Zatem niech będzie ona jednym z języków, który nie chce krzyczeć: "ja, ja, ja", a szepce: "ty, ty, ty". Tak sobie wyobrażam dobry wiersz.
Myślisz, że przy tej całej intymności, stonowaniu, taka poezja może docierać do szerokiej grupy osób?
Paradoksalnie to może być pomysł na poszerzenie pasma odbioru poezji.
Może kiedy już się nasycimy dobrobytem, uśmiechem, zdjęciami typu selfie, kiedy nam już to wszystko przestanie wystarczać, zaczniemy szukać metafor, które będą nasze życie uzasadniać?
Poezja jest obszarem, w którym poeci mogą podzielić się swoim sensem prywatnym, pojedynczym, a ten potrafi bardzo szybko przenikać do większych, uniwersalnych przestrzeni.
Nie myślę szczególnie depresyjnie o tym, jak mały odsetek Polaków cokolwiek czyta. Tak po prostu jest. Nie należy tego kategoryzować i oceniać, bo to byłoby budowanie hierarchii wyższości. Trzeba po prostu robić wszystko, żeby ci, którzy boją się książki, przestali się wstydzić i zaczęli czytać poezję. Lektura poezji jeszcze ze szkoły kojarzy nam się z czymś wstydliwym, ale właśnie konfrontacja z tym, co wstydliwe, czyni nas wyjątkowymi, pojedynczymi.
Po poezję sięgamy jednak najmniej chętnie. Czytelnicy z reguły wolą przeczytać nawet 700-stronnicową fabułę, niż zajrzeć do tomiku, który ma 30, w niewielkiej części zapełnionych stron. A z drugiej strony żyjemy w świecie skrótu informacyjnego, wszechobecnego "shorta". Więc poezja wielu mogłaby wydawać się atrakcyjna.
Cieszy mnie, że w Polsce literatura gatunkowa ma dobry czas, że czytamy dużo powieści. Chcemy całości, świata, który ma swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Ale każdy dobry wiersz właściwie w każdym wersie jest swoim początkiem, rozwinięciem i zakończeniem, jest shortem świata. Bez względu na to, czy to poemat czy haiku. Metafora pracuje na skrócie, jest pochodną języka komunikacji, języka nowych mediów, tyle że on jest dość uproszczony.
Gatunkowość literatury jest potrzebna, czytanie obszernych czytadeł jest potrzebne, bo rozwija umiejętność bycia z językiem i wywołuje głód nowego języka.
Na końcu wszystkich wcieleń literatury jest poezja - królowa wszystkich gatunków literackich. I być może w Polsce ona ma złą passę, bo jest obciążona całym naszym bagażem kulturowym, załóżmy, że od romantyzmu.
Wspominałeś o tym, że nie myślałeś o tym, że Miłosz i Szymborska kiedyś odejdą. Czy razem z ich śmiercią straciliśmy bardzo rozpoznawalnych, konkretnych dla najszerszego grona odbiorców, ambasadorów poezji?
Dodałbym jeszcze Różewicza. Myślę, że te trzy wielkie postaci literatury polskiej XX wieku dawały nam alibi. Wiedziało się, że oni żyją i miało się przekonanie, że nasze dobra duchowe są we właściwych rękach.
Ale ostatecznie każdy z nas, miłośników literatury, zostaje ze swoimi bogactwami wewnętrznymi lub ich brakiem sam. Gdy odczuwa nadmiar - pisze, gdy biedę i pustkę - wtedy warto czytać, żeby wypełnić tę próżnię.
Miłosz, Szymborska i Różewicz byli świetni w zasypywaniu naszych lęków, choć oczywiście sami też się nimi karmili. Naprawdę miałem głębokie przekonanie, że to są ludzie istniejący trwale. Starość była elementem ich kondycji, ale ona musiała istnieć, żebym widział w nich autorytety.
Potrzebujemy ich?
Tak, uważam, że polska kultura ma kłopot z autorytetami, a powinna zachować swoją ciągłość. Myślę, że dzisiaj autorytetów nie brakuje, ale trudniej w przestrzeni informacyjnej używać słowa autorytet. Ono jest obciążone bardzo negatywnie - jako określenie tego, który mówi mi, jak mam żyć. To jest myślenie szkolne. Autorytet to ktoś, kto może mi pomóc, kiedy już nie wiem, jak mam żyć.
Krzysztof Siwczyk (ur. 1977) - poeta, współtwórca grupy poetyckiej Na Dziko, pracownik Instytutu Mikołowskiego, recenzent literacki oraz okazjonalnie aktor. Od 2000 roku jest członkiem Europejskiej Akademii Filmowej i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Laureat wielu nagród poetyckich, m. in. nagrody Czasu Kultury za najlepszy debiut poetycki w 1995 r., nagrody im. Jacka Bierezina, Nagrody Kościelskich za tom "Dokąd bądź", a w 2022 r. za tom "Krematoria I. Krematoria II" otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką Silesius 2022 w kategorii Książka roku.