TOP 10 Subiektywnego Podsumowania najlepszych książek 2024 roku - pozycja 7 - DOROTA MASŁOWSKA - "MAGICZNA RANA"

MarcinB27 stycznia 2025 r.

W naszym Topie 10 subiektywnego podsumowania najlepszych książek ubiegłego, 2024 roku umieściliśmy na pozycji 7 - "MAGICZNĄ RANĘ" Doroty Masłowskiej.

"Moje serce zawsze było skrytą bombą, a tamtej jesieni wybuchła ona ze szczególnym okrucieństwem, okaleczając głównie mnie" - tak zaczyna swoją opowieść jedna z postaci z "Magicznej rany". To akurat bohaterka, która potajemnie spotyka się z kochankiem w hotelu Encore, ale równie dobrze mogłaby to być którakolwiek inna. Bombę noszą tu w sobie wszyscy, różnią się tylko strategie, jakie obierają: jedni udają, że nie słyszą tykania, inni podporządkowują mu się w całości, jeszcze inni próbują je zagłuszyć, zagadać, zażreć.
Powiedzieć, że wszyscy cierpimy na niedosyt miłości i uwagi, to banał. Ale nikt jak Dorota Masłowska nie potrafi wziąć banału i oszlifować go w diament - a przynajmniej w kryształek Svarowskiego. Trudno mieć pewność, bo różnica między tanim a drogim, między oryginałem a podróbką, między śmiesznym a strasznym w świecie Masłowskiej jest nie tyle niemożliwa do dostrzeżenia, ile kompletnie nieistotna. Te pojęcia przestają być przeciwieństwami, wszystko jest tu prawdziwe i sztuczne zarazem. Poza desperacją.
Świat "Magicznej rany" to świat desperacji: sączącej się powoli, lecz nieustannie, dotykającej do żywego, przenikającej wszystkie dziedziny życia. Desperacji tym koszmarniejszej, że pozbawionej wyraźnego obiektu - i przez to niezwykle współczesnej. Bohaterowie Masłowskiej bardziej niż sławy, sukcesu, pieniędzy, uwagi czy nawet miłości pragną zmiany. Nie tego, by jakoś było, ale by nie było tak, jak jest. "Zmień to, co możesz. To, co nie możesz, nie zmieniaj, bo nie możesz" - powtarza w duchu jedna z postaci. "A jak się będziesz upierać, naciskać, kłopoty gwarantowane" - dodaje. Bohaterowie "Magicznej rany" miotają się więc, usiłując rozpoznać, gdzie leży granica między tym, co mogą zmienić (mało), a tym, z czym muszą żyć (reszta).
Od czasu debiutu w 2002 r. nie zmienia się trafność, z jaką Masłowska wyłuskuje społeczne diagnozy z otaczającej nas niskokalorycznej językowej papki. Jej postaci wciąż nie potrafią postawić kropki w miejscu, które pozwoliłoby im zachować pozory godności; wciąż nie czują się w polszczyźnie komfortowo, kręcą się w niej i poprawiają, wciąż ględzą, usiłując wyrazić siebie, a zamiast tego obnażają chwiejące się myślowe rusztowania. Wciąż, jak ujmuje to pisarka, to język mówi nimi. Przynajmniej w tym samym stopniu, co oni językiem.
Zmieniły się natomiast czasy. Polskie społeczeństwo wzbogaciło się (nierównomiernie), wyrobiło, osiadło. Dziwnym trafem pozostaje niemiłe.
Przez ostatnie dwie dekady stało się coś jeszcze: ironia wyczerpała się jako podstawowe narzędzie opisania świata. To, co w latach zerowych miało być orężem słabych, okazało się wspornikiem podtrzymującym społeczną hierarchię. Śmiech nas nie uleczył, dystans nie wzmocnił.
Polacy trzeciej dekady XXI w. są tak psychicznie pokiereszowani, że dają się złapać na każdą obietnicę czułości, nawet składaną im przez szampon albo żółty ser. Masłowska czułości nie oferuje, i bogom dzięki.
Ale "Magiczna rana" to książka postironiczna. Pisarka nieco inaczej kładzie akcenty, delikatnie przesuwa środek ciężkości. Wciąż jest błyskotliwą obserwatorką - i jeszcze lepszą słuchaczką, bo najwięcej, powtórzmy, dzieje się tu na poziomie języka - ale zdejmuje nieco nogę z gazu. Daje czytelnikowi złapać oddech, zamiast pobudzać go do nieustannego rechotu. Nie traci przy tym bynajmniej poczucia humoru.
Rzeczywistość sportretowana w "Magicznej ranie" to świat równie śmieszny, co straszny. I bardzo znajomy. Parafrazując autorkę: Polska to grób masowy z aspiracjami. 

Źródła: Magazyn do Czytania - "Książki"; Polskie Radio "Trójka"; Radio 357; TVP Kultura.